You are here
Home > News > Buntowniczy dwulatkowie, a może nieposłuszni rodzice?

Buntowniczy dwulatkowie, a może nieposłuszni rodzice?

Dwulatek potrafi być już prawdziwym buntownikiem, który rozstawia po kątach rodziców. Jego ulubionym zwrotem staje się „nie” i „nie chcę”. Często także to rodzice nie rozumieją dziecka i komunikatów, które ono wysyła. Co zrobić, żeby nasze dziecko nas posłuchało i z małego buntownika, stało się znów małym odkrywcą? Radzi Patrycja Ponikiewska, coach rodzicielski z Akademii Inspiracji, specjalizującej się w rozwiązywaniu problemów wychowawczych.

Dwulatek jak globtroter

Już przed drugim rokiem życia dzieci zaczynają świadomie eksplorować świat – po zdobyciu podstawowej umiejętności mówienia, stają się coraz bardziej świadome swoich możliwości wpływania na otoczenie, co ma intensywne znaczenie dla rozwoju dziecka już od trzeciego roku życia. Właśnie w tym okresie nieposłuszeństwo dziecka staje się coraz trudniejsze do ogarnięcia i zrozumienia przez rodziców. Zaczynają się zdarzać napady złości i awantury o zabawkę, którą dziecko koniecznie chce mieć, sweterek, którego w żadnym wypadku nie chce ubrać, albo marchewkę, która nagle przestała mu smakować. 

– W tym trudnym dla rodziców okresie należy uzbroić się w cierpliwość, poznać przyczyny zachowania malucha i spojrzeć na siebie, jako na rodzica stojącego przed trudnym, ale realnym wyzwaniem wychowywania dziecka. To z pewnością pomoże zrozumieć malucha i da szansę mądrze reagować na pojawiające się problemy – mówi Patrycja Ponikiewska, psycholog i coach rodzicielski z Akademii Inspiracji.

Buntownik bez powodu?

Przede wszystkim należy pamiętać, że kilkulatki nie bywają z natury agresywne ani złośliwie. Ich bunt lub złość nie są cechami charakteru, a reakcją na zetknięcie z regułami, jakie rządzą światem osób dorosłych. To pierwszy moment, kiedy dzieci zauważają, że w domu istnieją pewne zasady, a rodzice spodziewają się od niego określonych zachowań. Jest to dla dziecka tym trudniejsze, że do trzeciego roku życia rozwojowo nie jest ono w stanie przyjąć punktu widzenia innej osoby. Maluch jest przekonany, że wszyscy myślą, czują, widzą dokładanie to samo, co on.

– Rozbrykane 3 i 4-latki niechętnie poddają się takim ograniczeniom i robią wszystko, żeby sprawdzić, na ile mogą sobie pozwolić i gdzie leżą granice, których nie wolno im przekraczać. Paradoksem może być fakt, iż owych jasnych, konkretnych granic dziecko bardzo potrzebuje – mówi Ponikiewska. – Wybryki maluchów to właśnie badanie granic cierpliwości i ram zachowania, jakie zaakceptują rodzice i poznawania skutków własnych działań. Powtarzające się napady złości są często reakcją na bezradność dziecka, które to uczy się dostosowywać do świata dorosłych – dodaje.

Spokój i konsekwencja

Rodzice 3-4-latka stoją przed trudnym zadaniem. Z jednej strony ich dziecko potrzebuje jasnych zasad i wyznaczenia granic wolności, żeby mogło poczuć się bezpiecznie i nauczyło się samokontroli. Z drugiej rodzice obawiają się, że nadmierna dyscyplina może zahamować jego rozwój i naturalne zdolności poznawcze. Sami rodzice często zdają się nie widzieć, czym tak właściwie jest i, w którym momencie zaczyna się "nadmierna dyscyplina".

Jak nauczyć malucha posłuszeństwa i respektowania norm panujących w domu i jednocześnie nie narzucać zbyt surowych zasad, które mogłyby stłamsić jego naturalną ciekawość i radość odkrywania świata?  – Trzeci i czwarty rok życia to ważny okres, kiedy zwiększająca się samoświadomość malucha pozwala mu na budowanie poczucia skuteczności, siły i sprawstwa.  Narzucanie zbyt surowych wymogów, np. to mama musi ubierać dziecko przed wyjściem do przedszkola, bo tak jest szybciej, a dziecko ma się do tego dostosować i koniec, może stłumić w dziecku te kształtujące się dopiero wartości – mówi Ponikiewska. 

Psycholog dodaje, że rozwiązaniem jest sytuacja, w której rodzice – w ramach zdrowego rozsądku – wyznaczają dziecku obszary, w których samo może podejmować decyzje.  Jeżeli pociecha marudzi przy jedzeniu, zapytajmy, co woli – płatki z mlekiem, bułkę z dżemem, czy może jogurt?  W ten sposób dziecko będzie miało poczucie wpływu na podejmowane decyzje, a rodzice unikną awantur, kiedy maluch chce zjeść na śniadanie czekoladę. Jeśli problemem jest wybór ubrania przed wyjściem do przedszkola, można podsunąć maluchowi trzy sweterki i pozwolić, żeby sam wybrał ten, w którym chce wyjść. Takie działanie stwarza dziecku pozory samodzielnego wyboru, podczas gdy to rodzic, mając odpowiednią wiedzę, podejmuje rzeczywiste decyzje – mówi.

Również ilość ma znaczenie.  Zdaniem Ponikiewskiej lepiej nie poszerzać wachlarza możliwości, np. otwierając dziecku całą szafę, bo wybór może okazać się zbyt trudny lub – co gorsza – skończyć pomysłem ubrania letnich sandałków w styczniu.  Obranie podobnej strategii ma również inną ważną zaletę – w przypadku, gdy maluch jednak nie będzie chciał się ubrać, można odwołać się do faktu, że przecież sam podjął decyzję. Dziecko uczy się w ten sposób konsekwencji w działaniu i podejmowaniu wyborów.

Pomoc psychologa jest potrzebna?

U większości dzieci bunt i wybuchy złości są jedynie naturalnym etapem rozwoju. Maluchy zaczynają odkrywać istnienie emocji a z czasem uczą się je rozpoznawać i nad nimi panować. Zdarza się jednak, że niekontrolowane wybuchy złości i agresji są oznaką poważniejszych problemów, z jakimi boryka się dziecko. Jeśli rodzice czują, że nie mają wpływu na zachowanie swojej pociechy, a ta ma coraz większe problemy np. agresją, warto skonsultować się z psychologiem dziecięcym. Ten może pomóc maluchowi w nauce nazywania i kontrolowania emocji oraz wskazać rodzicom najskuteczniejsze sposoby nawiązywania relacji i wspierania dziecka. Należy pamiętać, iż rodzina jest spójnym systemem. W tym rozumieniu niegrzeczne dziecko wpływa na całą rodzinę, a cała rodzina swoim zachowaniem często generuje niesforne zachowania dziecka. Dlatego też praca z psychologiem jest najbardziej efektywna, gdy odbywa się ze wszystkimi członkami rodziny.

Buntowniczy dwulatkowie, a może nieposłuszni rodzice?Zdaniem eksperta
Gdzie rodzice niegrzecznych maluchów szukają pomocy?
-mówi psycholog Patrycja Ponikiewska z Akademii Inspiracji

Wychowywanie niegrzecznego malucha to prawdziwe wyzwanie, jednak rodzice nie są pozostawieni sami sobie. Mogą liczyć na doświadczenie krewnych, fachową literaturę, pomoc psychologów dziecięcych czy coachów rodzicielskich. Coraz częściej decydują się na udział w specjalistycznych warsztatach stworzonych z myślą właśnie o rodzicach. Zajęcia prowadzone przez doświadczonych psychologów i pedagogów pomagają im w nawiązywaniu bliskich więzi z dziećmi i podpowiadają, jak rozwiązywać problemy wychowawcze. Takie kursy cieszą się rosnącą popularnością, co świadczy o tym, że do Polski dotarła wreszcie moda na świadome i odpowiedzialne rodzicielstwo.

Udostępnij lub polub post:

Dodaj komentarz

Top